Miniony rok był fatalny dla giżyckiego zamku krzyżackiego. Latem runęła część południowej ściany. Właściciel jej nie zabezpieczył i 30 grudnia zawalił się kolejny potężny kawał muru. Czy dni naszego zabytku są policzone?
Do lat 70. ubiegłego wieku w zamku był hotel. W latach 90. trafił w ręce prywatne i od tego czasu właściciele zmieniają się jak w kalejdoskopie. Do ostatniej transakcji doszło w czerwcu 2007 r.
Jak na razie kolejny właściciel nie zrobił nic z niszczejącym zabytkiem poza postawieniem drewnianego płotu wokół zamku. Płot pojawił się po pierwszym osunięciu się muru (6 sierpnia 2007 r.). Wówczas z wielkim hukiem runęła część południowej ściany.
30 grudnia wieczorem dziura w ścianie zamczyska powiększyła się. W stertę cegieł zamienił się kolejny kawał ściany. Potężna wyrwa od fundamentu aż po dach poważnie każe myśleć, że dni naszego zabytku są policzone.
Miejsce katastrofy w poniedziałek oglądali przedstawiciele ełckiej Delegatury Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz pracownicy Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego z Giżycka.
- Właściciel zamku miał do połowy listopada zabezpieczyć mury - twierdzi Leszek Godzieba, inspektor z ełckiej Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie. - Nie zrobił tego. Jedynie wokół zamku pojawiło się ogrodzenie.
Konserwatorzy starają się ocalić zabytek, ale niewiele z tego wychodzi - ich poleceń właściciel nie wykonuje. Teraz rozważane są różne kroki, w tym wystąpienie do prokuratury lub wywłaszczenie obecnego właściciela. Tym ostatnim powinno zająć się Starostwo Powiatowe.
- Nie rozpoczniemy procedury wywłaszczeniowej, bo nie mamy pieniędzy na utrzymanie takiego zabytku - broni się przed przejęciem zamku starosta Wacław Strażewicz. - Konserwator zabytków powinien skorzystać ze swoich uprawnień i skierować sprawę do prokuratury.
Tymczasem Krzysztof Korczyk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego ostrzega przed katastrofą: - Już w sierpniu proponowałem zawalenie tej części ściany. Groziła osunięciem i tak się stało. Ja nie mam jednak kompetencji wydawania decyzji wobec zabytków i wszystko spoczywa na wojewódzkim konserwatorze. Tutaj trzeba szybko zabezpieczyć obiekt, żeby nie doszło do tragedii.
Z obecnymi właścicielami zamku, przedsiębiorcami z Warszawy, nie udało się nam skontaktować.
Sławomir Kędzierski
Jak na razie kolejny właściciel nie zrobił nic z niszczejącym zabytkiem poza postawieniem drewnianego płotu wokół zamku. Płot pojawił się po pierwszym osunięciu się muru (6 sierpnia 2007 r.). Wówczas z wielkim hukiem runęła część południowej ściany.
30 grudnia wieczorem dziura w ścianie zamczyska powiększyła się. W stertę cegieł zamienił się kolejny kawał ściany. Potężna wyrwa od fundamentu aż po dach poważnie każe myśleć, że dni naszego zabytku są policzone.
Miejsce katastrofy w poniedziałek oglądali przedstawiciele ełckiej Delegatury Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz pracownicy Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego z Giżycka.
- Właściciel zamku miał do połowy listopada zabezpieczyć mury - twierdzi Leszek Godzieba, inspektor z ełckiej Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie. - Nie zrobił tego. Jedynie wokół zamku pojawiło się ogrodzenie.
Konserwatorzy starają się ocalić zabytek, ale niewiele z tego wychodzi - ich poleceń właściciel nie wykonuje. Teraz rozważane są różne kroki, w tym wystąpienie do prokuratury lub wywłaszczenie obecnego właściciela. Tym ostatnim powinno zająć się Starostwo Powiatowe.
- Nie rozpoczniemy procedury wywłaszczeniowej, bo nie mamy pieniędzy na utrzymanie takiego zabytku - broni się przed przejęciem zamku starosta Wacław Strażewicz. - Konserwator zabytków powinien skorzystać ze swoich uprawnień i skierować sprawę do prokuratury.
Tymczasem Krzysztof Korczyk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego ostrzega przed katastrofą: - Już w sierpniu proponowałem zawalenie tej części ściany. Groziła osunięciem i tak się stało. Ja nie mam jednak kompetencji wydawania decyzji wobec zabytków i wszystko spoczywa na wojewódzkim konserwatorze. Tutaj trzeba szybko zabezpieczyć obiekt, żeby nie doszło do tragedii.
Z obecnymi właścicielami zamku, przedsiębiorcami z Warszawy, nie udało się nam skontaktować.
Sławomir Kędzierski