Nie chcę nic dla siebie, ale pomóżcie zwierzętom

2010-02-10 00:00:00

Jeszcze dwa lata temu pani Krystyna miała tylko jednego psa i jednego kota. Dziś po jej obejściu biega dziewięć psów i czternaście kotów. Nie stać jej na wykarmienie wszystkich. Sama sobie nie poradzi, potrzebuje pomocy.

Mieszkanka Gajrowskich (gm. Wydminy) twierdzi, że zwierzaki były jej systematycznie podrzucane. Pierwszy - jakieś dwa lata temu. Niektóre, gdy trafiły do Gajrowskich, były w strasznym stanie, wygłodzone, wychudzone, wymagały leczenia. Pani Krystyna nie miałaby serca, gdyby nie nakarmiła przybłąkanego psa. Tak było za każdym razem. Zwierząt przybywało, a problemem z ich wykarmieniem stawał się coraz większy.

Wiosną pani Krystyna zbiera tatarak, suszy korzenie i sprzedaje, wtedy ma pieniądze na karmę. Teraz kupuje przeceniony chleb, rozmacza i daje zwierzętom. Jest inwalidką II grupy, utrzymuje się z zasiłku stałego - 444 zł. Za te pieniądze musi wykupić leki, opłacić rachunki. Reszta wystarcza jedynie na bardzo skromne jedzenie dla niej i zwierząt. Pieniądze się skończyły, chleba dla psów i kotów nie zostało wiele.

- Nie wiem już do kogo się zwrócić z prośbą o pomoc, nie mam co dać jeść zwierzętom i sama przy tym zaczynam głodować, bo dzielę się ze zwierzaki tym, co mam - mówi pani Krystyna.

Ludzie we wsi mówią, że sama jest sobie winna, bo niepotrzebnie przygarniała przybłędy, mogła ich nie karmić i nie miałaby problemu.
- Nie potrafiłam inaczej, nie mogę patrzeć na krzywdę bezbronnych zwierząt - tłumaczy pani Augustynowicz.
Jakiś czas temu wywiesiła ogłoszenia, z nadzieją, że znajdzie się ktoś, kto przygarnie któreś zwierzę. Jednym ktoś zechciał się zaopiekować, innego oddała rodzinie. Ale ma jeszcze u siebie całą gromadę.

Kilka miesięcy temu wysłała do Urzędu Gminy pismo z prośbą o pomoc. Bez odpowiedzi.
- Rzeczywiście, ta pani występowała do nas z prośbą o pieniądze na karmę. Ale dokarmianie czyichś zwierząt nie jest zadaniem gminy. Zdaję sobie sprawę z tego, że sytuacja jest ciężka, ale nie mam możliwości pomocy - mówi Monika Łępicka-Gij, wójt Gminy Wydminy.

- Nie chcę pieniędzy, dla siebie nic nie potrzebuje - mówi pani Krystyna. - Ale może znajdzie się ktoś, kto dostarczy mi jakąś karmę, coś do jedzenia dla zwierząt, żeby przeżyły tę srogą zimę. Latem jakoś sobie poradzę. Pani Krystyna wie, że schronisko nie byłoby bardzo złym rozwiązaniem, ale sama psów nie może tam oddać. Przygarnęła je, więc musi się nimi opiekować.
Zuzanna Ołdakowska

Zobacz nasz serwis >>> zwierzeta.wm.pl
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5