Piękne żagle, szybkie łodzie, ekstremalne emocje i wiele frajdy!

2021-02-28 10:00:00(ost. akt: 2021-02-26 13:09:38)

Autor zdjęcia: arch.Barbara Ramotowska

Barbara Ramotowska (Dziekańska) - giżycczanka, utalentowana żeglarka, niezwykle ceniona w kraju i na świecie trenerka żeglarstwa z mnóstwem sukcesów, medali, pucharów, od lat związana z Giżycką Grupą Regatową
Żeglarstwo to sportowa rywalizacja, ale również pasja i sposób na życie?
– Jak mówi Sir Francis Chichester "Żeglarstwo to nie sport - to charakter". Jeżeli ktoś od najmłodszych lat połknął bakcyla, to już ciężko zająć się czym innym. Dla mnie żeglarstwo jest i pasją i sposobem na życie. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie siebie w tej chwili w innym zawodzie. Robię to, co lubię i sprawia mi to ogromną radość, a w życiu najważniejsze jest kochać to co się robi. Uwielbiam żagle oraz inne sporty, staram się aktywnie spędzać czas wolny i nie potrafię długo usiedzieć w jednym miejscu. Mam nadzieję, że mój pięcioletni syn też będzie żeglarzem, powoli już zaczyna swoją przygodę z żaglami.

Kiedy nadszedł moment zakończenia kariery sportowej i rozpoczęcia pracy trenerskiej z młodymi żeglarzami?
– Zaraz po skończeniu Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Mrągowie, gdzie trenowałam na olimpijskiej klasie 470 trzeba było myśleć o studiach, a co za tym idzie o pracy. Długo nie musiałam czekać. Już na pierwszym roku zostałam zatrudniona w Międzyszkolnej Bazie Sportów Wodnych w Giżycku i tak pozostało do dnia dzisiejszego.

Fot. arch.Barbara Ramotowska

W jakiej klasie żeglarskiej czuje się Pani najlepiej?
– Od zawsze trenowałam najmłodszych żeglarzy w klasie Optimist, natomiast od dwóch lat jestem związana z klasą 420. Nie miałam wcześniej doświadczenia z tą klasą, ale szybko się uczę i staram się przekazywać jak najwięcej informacji swoim zawodnikom. 420 jest klasą dwuosobową, dużo szybszą od Optimista, żeglujemy na trzech żaglach o powierzchni ponad 20 m2, załogant wisi w trapezie, łódka jest szybka, szybko wchodzi w ślizg i sprawia młodzieży i mi wiele frajdy - szczególnie w warunkach silnowiatrowych. Oczywiście jest dużo bardziej wymagająca technicznie, ważne jest też żeby załogant i sternik byli zgrani, rozumieli się i pracowali jak jeden organizm, a to wymaga wiele pracy i cierpliwości. Uwielbiam Optimista, ale o wiele większą frajdę sprawia mi praca ze starszą młodzieżą w klasie 420.

Ilu medalistów Pani wychowała?
– Trochę ich było, ale szczerze mówiąc nigdy nie liczyłam, bo uważam że nie medale są najważniejsze.

Fot. arch.Barbara Ramotowska

Asy Ramotowskiej, czyli kto?
– Czyli moi podopieczni, moje Asy!

Pierwszy raz w historii giżyckich bojerów w lutym 2020 zdobyliście mistrzostwo świata w klasie Ice Optimist i przywieźliście mnóstwo medali. Jakie to uczucie?
– Fantastyczne! Po cichu liczyłam na medal, ale tego się nie spodziewałam, tym bardziej, że w Polsce ze względu na brak warunków nic nie trenowaliśmy, jedynie praca przy sprzęcie i nad kondycją... Do Szwecji pojechaliśmy na tydzień przed Mistrzostwami, trenowaliśmy tylko kilka dni, a tu taki sukces!

Fot. arch.Barbara Ramotowska


Bojery czy żaglówki? Co jest bardziej emocjonujące, ekscytujące i daje moc Pani Trener?
– Jedno i drugie jest emocjonujące! Na bojerach jest zimno, ale bardzo ekstremalnie. Wyścigi są bardzo szybkie (10-15 min), oglądając je niejeden rodzic był przerażony, zawodnicy na Ice-Opti potrafią osiągnąć prędkość ponad 90 km/h. Na wodzie wyścigi są również ekscytujące, ale dużo dłuższe (40-50 min), też jest szybko, ale nie tak jak na bojerach no i oczywiście jest o wiele cieplej.

Mistrzostwa Polski w olimpijskiej klasie 470. Pani powrót po 15 latach jako zawodniczki i … srebrny medal w kategorii seniorek. Kto Panią przygotowywał do zawodów?
– Same ze swoją sterniczką Antosią Marciniak z Gdyni trenowałyśmy i przygotowywałyśmy się do startu. To był świetny pomysł, żeby razem wystartować. Tosia jeszcze parę lat temu była czynną zawodniczką, ja miałam troszkę dłuższą przerwę, ale takich rzeczy się nie zapomina. Kondycję mam, bo trenuję na co dzień, warunki nam dopisały, bo sztormów na regatach nie było, bardzo dobrze się dogadywałyśmy no i przede wszystkim wystartowałyśmy dla fun-u, a nie wyniku, całkiem na luzie i może właśnie to był sposób na osiągnięcie takiego wyniku, bo w klasyfikacji open zajęłyśmy bardzo wysoką 6 pozycję, jak na emerytki to naprawdę super wynik.

Fot. arch.Barbara Ramotowska

Udany powrót. Myśli Pani o kolejnych startach i rywalizacji jako zawodniczka?
– Tak myślałam w ubiegłym sezonie, ale już nie z Antoniną. Klasa 470 na kolejnych Igrzyskach Olimpijskich będzie startować w kategorii mixed, czyli w załogach mieszanych. Trenowałam w wakacje z kolegą z lat zawodniczych (jest trenerem żeglarstwa w Iławie), planowaliśmy wspólny start w Mistrzostwach Polski, niestety nie udało się... Ze względu na pandemię termin Mistrzostw był kilka razy zmieniany i w końcu okazało się, że nie mogę jechać bo akurat w tym czasie miałam zaplanowane zgrupowanie ze swoimi zawodnikami. Szkoda, ale w tym roku na pewno wystartujemy!

Wróćmy do trenowania. Jak przebiegają przygotowania do sezonu?
– W tej chwili powinniśmy być już na zgrupowaniu we Włoszech lub w Hiszpanii, niestety ze względu na pandemię Covid-19 na razie musieliśmy zawiesić wszelkie wyjazdy zagraniczne. Pracujemy natomiast nad kondycją podczas treningów na siłowni, na basenie i w terenie. Bardziej ambitni zawodnicy trenują też we własnym zakresie. Bojery też są świetnym uzupełnieniem treningów na wodzie.

O czym Pani marzy?
– Przede wszystkim o spokoju, o tym abyśmy wrócili w końcu do normalności z czasu przed pandemią.
Dziękuję za rozmowę
Renata Szczepanik



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5