Mieszkańcy kochają swoje ogródki

2020-07-25 12:00:00(ost. akt: 2020-07-24 10:39:55)

Autor zdjęcia: Wojciech Łukowski

Miasto żyje (jest zmuszane do życia?) w mirażu inwestycji, betonie, parkingach, hałasie, a może na takim klombie założonym przez samych mieszkańców bije jego prawdziwy rytm? Rytm autentycznej miłości do miasta, która nie szuka poklasku. Po prostu jest — pisze Wojciech Łukowski.
Blok mieszkalny w Giżycku przy ulicy Kętrzyńskiego 1, jakich wiele w mieście, przy wejściu do pierwszej klatki schodowej przy murku znajduje się niewielki kwiatowy klomb. Kto przechodzi tędy częściej albo mieszka w bezpośrednim sąsiedztwie może spotkać opiekunów tego miejsca – panią Irenę i pana Danka. Podlewają rośliny, usuwają chwasty. Dziwią się i złoszczą, że komuś przeszkadzał jakiś kwiat — wyrwał go i porzucił. Co jakiś czas trzeba też wyjąć rozbitą butelkę po piwie.

Gdy spacerujemy po Giżycku, znajdziemy więcej takich miejsc, jak np. ukwieconą ulicę Pionierską, ale natrafimy również na mocno zaniedbane trawniki walczące o przestrzeń z pokruszoną już kostką chodnika.

Miasto żyje, a może zmuszane jest (?) do życia w mirażu wielkich inwestycji, betonie, parkingach, hałasie, a może na takim klombie założonym przez samych mieszkańców bije jego prawdziwy rytm? Rytm autentycznej miłości do miasta, do najbliższego otoczenia, która nie szuka poklasku. Po prostu jest.

Gdy opuszczamy giżycki rynek, udając się w stronę ulicy Smętka – na jej początku natrafiamy na stoiska prowadzone przez panią Wandę Buczko i panią Hannę Kosudę. Pani Wanda sprzedaje odzież, pani Hanna zaś ekologiczne warzywa i owoce od lokalnych producentów. W tym miejscu handlują już czternaście lat, pani Wanda pracuje zaś łącznie na rynku lat trzydzieści.
Wiosną minionego roku pani Wanda wspierana przez panią Hannę wokół swojego stoiska zaczęły sadzić kwiaty w miejscach, gdzie na piasku i żwirze nieźle miały się tylko perz i mech.

Pani Wanda najbardziej lubi astry – jak mówi – takie igiełkowe kwiaty. Wokół stoiska rośnie również lawenda, hortensja, pelargonie, nasturcja, stokrotki. Rosną poziomki owocujące od początku maja. Panie posadziły także dzikie wino, które wkrótce oplecie ścianę stoiska od strony południowej. Będzie się pięknie przebarwiało aż do pierwszych przymrozków.
W powoli przekwitającej lawendzie pracują pszczoły. Od tygodnia pojawiły się motyle. Na szczęście w tym roku jest mało komarów.

Stoisko mijają przechodnie. Niektórzy zatrzymują się, aby coś kupić, na przykład ogórki, które w tym roku wyrosły ze znacznym opóźnieniem. Czy dostrzegają, że na chwilę znaleźli się również na małej ukwieconej wyspie?
Wojciech Łukowski

Na zdjęciu: pani Wanda Buczko przy swoim "kwitnącym" stoisku na rynku
Fot. Wojciech Łukowski


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5