Szary, skromny i... spać nie daje

2020-05-16 10:00:00(ost. akt: 2020-05-15 09:52:15)

Autor zdjęcia: Krzysztof Pawlukojć

„Noce takie są upalne i słowiki spać nie dają” – śpiewała przed laty Hanna Ordonówna. Trzeba przyznać, że miała rację. Kilka lat temu jeden taki zadomowił się w niedalekim sąsiedztwie naszego mieszkania. Zachwycony byłem przez tydzień...
Tak, byłem zachwycony na początku, ale po tygodniu lekko miałem dosyć tych niekończących się nocnych popisów, a po miesiącu byłem skłonny cisnąć w jego kierunku kapciem lub co tam miałem pod ręką!

To bez wątpienia jeden z najbardziej oryginalnych, donośnych i wyjątkowych głosów polskiej przyrody. Na wiosenny śpiew słowików czeka się z niecierpliwością. Ta majowa symfonia niewielkiego ptaka doskonale wpisuje się w krajobraz wzburzonych łąk skąpanych w promieniach zachodzącego słońca. Ale oczywiście, co za dużo to niezdrowo. Nawet największe hity i przeboje odgrywane bezustannie muszą w końcu słuchaczowi wyjść bokiem.

A warto wspomnieć, że słowik to solista niestrudzony i nieustępliwy. Od początku maja, czasami nawet do końca czerwca, śpiewa bez opamiętania, szczególnie wieczorami i w ciągu nocy. Często zawładnięty szaleńczym wirem wiosennego instynktu, samiec swoje przedstawienia może kontynuować także w ciągu dnia.

W zasadzie dziwić się tej zajadłości wokalnej nie powinniśmy. Samce na swoje rewiry przylatują jako pierwsze i przygotowują się na przybycie partnerek. Pełna mobilizacja, miejsce zajęte, siedlisko idealne, ale… wybranki nie ma. Rodzi się więc problem, jak poinformować przypadkowo przelatujące samice o swojej obecności i gotowości. Zamieszczenie swojej oferty z namiarami na portalu randkowym w tym przypadku nie wchodzi w grę.

Muszą więc słowiki zebrać się w sobie i reklamować się osobiście. Stąd też te uporczywe, a nawet namolne prezentacje i zatracanie się w tym koncertowym szaleństwie. W końcu każdy samiec – solista, kiedy tylko przerwie, musi z tyłu głowy mieć niepokój, że może właśnie w tej chwili bezpośrednio nad jego rewirem przelatuje nieświadoma ta jedna, ta jedyna… a on nie śpiewa, nie wysyła swojego miłosnego sygnału. Ona go nie widzi, więc mogą się nigdy nie spotkać i melodramat gotowy. Dlatego też samiec dopóki nie osiągnie celu stara się śpiewać możliwie jak najczęściej, a najlepiej bez przerwy. A że samice migrują przede wszystkim w czasie nocy, to właśnie pod egidą gwiazd i księżyca kląskająco-gwiżdżąco- terkoczący szlagier niestrudzonych słowików wybrzmiewa najintensywniej!

A jak wygląda ten rozrywkowy król wiosennej nocy? W naszym kraju żyją dwa gatunki słowików: słowik rdzawy i słowik szary. Na Mazurach jednak gościmy tylko ten drugi gatunek. Oba są niepozorne, a ich nazwy dobitnie charakteryzują wygląd. Śpiewający nad naszymi jeziorami amant zdecydowanie nie predysponuje na gwiazdę. Jest poszarzały, jakby przybrudzony, przydymiony. Grzbiet szarobrązowy, spód nieco jaśniejszy i duże ciemne oko – i to w zasadzie byłoby na tyle! W naszym świecie show biznesu z takim wizerunkiem w ogóle by się nie przebił. To nic, że zdolny, obiecujący, utalentowany. Nie masz wyglądu, to nie masz widowni. Wychodząc na scenę trzeba się jakoś wyróżnić i przybrać w strojne „piórka” - wiedzieli o tym i Freddy Mercury, i David Bowie, i Michael Jackson, i Prince, i można tak wymieniać bez końca...


Słowiki szare prawdopodobnie doskonale zdają sobie sprawę ze swojego skromnego wyglądu i w zasadzie nie zamierzają się nikomu pokazywać. Zobaczyć tego skrytego ptaka to naprawdę wielka sztuka. Niemal przez cały czas przesiadują w zaroślach i zakrzaczeniach, które stanowią ich azyl, a jednocześnie królestwo. Słowika możemy usłyszeć zarówno z głębi śródpolnych zadrzewień, łąkowych kęp, przydrożnych gęstych krzewów, zarośli nadwodnych, na skrajach lasów, ale także w miejskich parkach, na cmentarzach, czy niezagospodarowanych obrzeżach.

Wiele się natrudziłem, żeby zrobić zdjęcie śpiewającego słowika - nadreptałem się godzinami dookoła zarośli, straciłem mnóstwo krwi na rzecz dziesiątek komarów i jednego kleszcza, utraciłem litry potu przy palącym słońcu… a on pokazał się tylko raz! Czekałem na bis, ale bezskutecznie! Taki to chimeryczny i kapryśny typ, jak przystało na rasowego wokalistę. Trzeba przyznać, że ten element artystycznego rzemiosła słowiki opanowały do perfekcji!

Tekst i fot. Krzysztof Pawlukojć

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. fanka #2922566 | 176.221.*.* 18 maj 2020 20:16

    ojojoj nie taki święty ten ptaszek.....

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. pani de domo słowikowa #2922294 | 176.221.*.* 18 maj 2020 09:53

      król wokalu...

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    2. haha #2922125 | 89.229.*.* 17 maj 2020 21:20

      święty Antoni zgubiłam serce wśród rumianku i wśród mięty lecz Ty tego nie zrozumiesz bo to sprawy nie dla świętych

      odpowiedz na ten komentarz

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5