Na Mamry wracam z radością. Tu jest mój podwodny dom

2019-09-01 16:00:00(ost. akt: 2019-08-30 11:08:34)

Autor zdjęcia: Arch. Tomasza Biegaja

Tomasz Biegaj z Giżycka nurkowanie pokochał, gdy był dzieckiem. Miłość nie minęła wraz z dorastaniem i od 19 lat zajmuje ważne miejsce w jego życiu. 29-latek uwielbia nurkowanie w Mamrach, tam zawsze jest klimatycznie.
Nurkowanie to Pana pasja. Co Pana najbardziej w tym fascynuje?
— Nurkowanie dla mnie to więcej niż pasja. Może zabrzmi to banalnie, ale życie pod wodą nadaje rytm mojemu życiu na lądzie. Nurkowanie jest jak podróż do innego świata, a tych światów jest niezliczona ilość. Pod wodą musisz dostosować się do wrogich ci warunków. Bez sprzętu, który upodabnia cię do ryby, nie jesteś w stanie oddychać, widzieć, poruszać się. Jesteś zmuszony do logicznego myślenia o sobie i swoim partnerze, od którego tak wiele zależy. Cisza. Wdech. Wydech. Słyszysz jedynie bicie swojego serca. Kiedy to wszystko opanujesz i dostosujesz się, możesz zająć się odkrywaniem nieznanego.

Gdzie nurkuje Pan najczęściej? 
— Pierwszy kurs nurkowania zrobiłem w jeziorze Mamry w 2000 roku w Mazurskim Centrum Nurkowym im. Andrzeja Balona Tarasiewicza. Bracia Piotr i Rafał Krzewińscy zaszczepili we mnie od dziecka bezwarunkową miłość do nurkowania w tym wyjątkowym jeziorze. Wracam tu zawsze z ogromną przyjemnością i tu jest mój podwodny dom.
Częstotliwość moich nurkowań w danej lokalizacji zależy od tego, w której części świata aktualnie się znajduję. Dziś jest to rejon Pomorza i Bałtyku. Jeszcze niedawno była to Azja Południowo-Wschodnia. Co będzie za kilka lat, sam nie wiem.

Jak nurkuje się na Mazurach? Co widać pod wodą?
— Na Mazurach? „Ciemno, zimno, głęboko i do domu daleko!” – tak mówi wiele osób, nawet płetwonurków, którzy nigdy na Mazurach nie nurkowali lub spróbowali tylko raz. Mazury są unikatowe, klimatyczne. Mazury dają poczucie wolności i pomimo dużego ruchu turystycznego, każdy znajdzie miejsce dla siebie.
Woda jest zielona i tajemnicza. Im dalej na północ szlaku tym czystsza i bardziej przejrzysta. Widoczność waha się od jednego metra do nawet siedmiu, ośmiu w poziomie i zależy od kierunku wiatru i zakwitu glonów.

Do głębokości około dziewięciu metrów, na której jest termoklina (warstwa, gdzie miesza się woda ciepła z zimną) zobaczymy bujne życie flory i fauny. Podwodne łąki, lasy glonów, zwalone drzewa, głazy wielkości samochodów. Szczupaki ogromne jak małe tajskie rekiny, raki, ślimaki, małże i wiele innych! Pod termokliną zanurzymy się w wodzie chłodniejszej. Dno przypomina powierzchnię księżyca z małymi kraterami po upadku niezidentyfikowanych obiektów. Czasami trafi się puszka po lokalnym piwie.

Na Mamrach można zwiedzić kilka wraków żaglówek zachowanych w bardzo dobrym stanie do głębokości 20 metrów oraz wrak słynnego holownika przerobionego później na żaglowiec o nazwie Arabella. Osiadła na głębokości 33 metrów na stromym stoku. Tylko doświadczeni nurkowie mogą zanurkować w okolicach tego dużego jak na mazurskie warunki wraku, na którym miętusy są wielkości ręki.

Każde nurkowanie staram się planować tak, żeby było ciekawe. Na Mazurach zawsze zaskakują nas na przykład gatunki ryb, których się nie spodziewamy zobaczyć, nowo odkrywane wraki, strome stoki i skarpy. Najbardziej wyjątkowe nurkowania odbywają się w nocy na małych głębokościach. Wtedy do życia budzą się zwierzaki których nie widać za dnia, inne śpią na dnie otulone w blask księżyca. To jest wyjątkowe. Zawsze.

Czy zdarzyła się Panu pod wodą jakaś niebezpieczna sytuacja?
— Nurkuję od 19 lat rekreacyjnie. Zawodowo od dziesięciu, w morzach, rzekach, jeziorach, kamieniołomach. Nurkowałem z tysiącami ludzi, setki wyszkoliłem. Przez tyle lat nie da się uniknąć sytuacji niebezpiecznych, często niezależnych od nas samych. Najważniejszy jest spokój, tylko on nas uratuje. Najbardziej niebezpieczna jest panika, dobry instruktor jest w stanie zauważyć jej symptomy u swojego kursanta kilka chwil wcześniej. Zdarzało się, że podczas nurkowania w Indonezji nagle znikąd wpadaliśmy w bardzo mocne prądy wynoszące nas daleko od miejsca planowanego wynurzenia. W Tajlandii wiele razy moją grupę otaczały rekiny, które są niegroźne dla ludzi, ale nie zawsze wszyscy są w stanie opanować emocje w takim momencie.

W Norwegii piękno głębin może tak pochłonąć człowieka, że może zapomnieć o planie nurkowania i swoich partnerach. W Bałtyku łatwo niepostrzeżenie zaplątać się w kawałek starej sieci rybackiej. Na Sri Lance duże falowanie może w sekundę wyrzucić nas z 6 metrów na powierzchnię.
Każda z tych sytuacji i wiele innych przydarzyły się mnie lub moim kursantom. Mają prawo się wydarzyć, ale ważne jest wyszkolenie. Jeśli zrobiłeś to tak jak należy, poradzisz sobie w większości z tych sytuacji.

Ma pan swoje ulubione miejsca do schodzenia pod wodę?
— Oczywiście jezioro Mamry, ale wszędzie, gdzie nurkuję mam coś ulubionego, co daje mi szczęście, niezależnie od miejsca. Nurkowanie to nie tylko wchodzenie pod wodę. Nurkowanie to też ludzie i klimat, który tworzą. Mój klub nurkowy jest moją rodziną, tylko taką podwodną. Jeśli wchodzę z nimi pod wodę, to każde miejsce jest ulubione.

Może jakieś rady dla laików, którzy chcieliby tego spróbować, ale nie wiedzą od czego zacząć?
— Od początku. Kiedy się urodziliśmy, to zanim zaczęliśmy chodzić i funkcjonować w atmosferze ziemskiej, musieliśmy wiele razy się przewrócić, nabić małego guza, aby po chwili znowu próbować. Na pierwszym kursie nurkowania uczycie się chodzić od nowa. Sami tego nie zrobicie, potrzebujecie kogoś kto Wam pomoże.

Wybierzcie sprawdzonego instruktora/szkołę nurkowania/klub nurkowy. Nie kierujcie się ceną, tylko poleceniami, doświadczeniem, jakością kursu (ilością nurkowań, czasem spędzonym pod wodą, sposobem nauki teorii).
Organizacja nurkowa, w której szkoli instruktor jest ważna, ale nie najważniejsza. Wszystko zależy od instruktora. Przede wszystkim szkolenie musi być bezpieczne, przeprowadzone według wszystkich standardów wymaganych przez federację, a nawet jeszcze więcej. Dobry instruktor wskaże wam drogę, a nie narzuci swoje jedynie słuszne przekonania.

Swoje życie zawodowe również związał Pan z nurkowaniem. Czy to spełnienie marzeń o połączeniu pasji z pasją? 
— Szkolę od 2009 r. we francuskiej organizacji CMAS, najstarszej na świecie i jednej z największych założonej przez Jacques Cousteau. Do 2018 roku szkoliłem w polskich, czeskich, niemieckich i tajskich szkołach nurkowych. Od tego roku założyłem swój klub nurkowy Lunar Divers (księżycowi nurkowie), który ma na celu zrzeszać ludzi, którzy tak samo jak ja kochają nurkowanie.
Zależy mi na bardzo dobrym wyszkoleniu moich kursantów, aby później radzili sobie bez opieki instruktorów podczas klubowych wypraw nurkowych po całym świecie. Dzięki temu, że na co dzień służę w MSWiA mogę sobie pozwolić na prowadzenie działalności nurkowej z pasji, a nie tylko dla zarobku.
Jeśli chodzi o marzenia, to zawsze trzeba uważać o czym się marzy, bo jeszcze mogą się spełnić. Moje się spełniły i przychodzą następne.

W 2017 roku otrzymał Pan odznaczenie za pracę w poszukiwaniu osób zaginionych w składzie Grupy Specjalnej Płetwonurków RP. To ogromne wyróżnienie, a zajęcie niełatwe...
— Był to Brązowy Krzyż Zasługi nadany przez prezydenta RP. Nie jestem stałym członkiem tej organizacji. Dołączam tylko do niektórych trudnych spraw, w których moim głównym zadaniem jest nurkowanie. Jest wiele zawodów, w których ludzie spotykają się z podobnymi sytuacjami. Trudność moich zadań polega na nurkowaniu w ciężkich warunkach, gdzie często nie ma widoczności, jest ciemno, a dookoła znajdują się różne przeszkody.
W grupie pracują najwyższej klasy specjaliści, którzy zajmują się głównie tylko takiego typu poszukiwaniami, dlatego są tak efektywni. GSP RP pomogła wielu rodzinom odnaleźć ofiary zaginięć bez błysku fleszy. Tego typu działalność jest trudna i wszystkim zajmującym się tym należy się szacunek.
Fot. Arch. Tomasza Biegaja

Zuzanna Ołdakowska

Komentarze (11) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. NUREK #2787624 | 89.229.*.* 7 wrz 2019 11:34

    "BIEGAJ" ty to się kurde umiesz zawsze ustawić heh he, Najbardziej pamiętam jak mnie zakręciłeś pod woda ,że zamiast się wynurzać to się zagłębiałem i od tamtej pory przestałem cfaniaczyć pod wodą.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  2. Kursantka #2785515 | 94.254.*.* 3 wrz 2019 09:39

    Miałam przyjemność skorzystać z nauki Tomka! Rewelacyjny instruktor, ciepły, wesoły człowiek realizujący swoje pasje i marzenia! Pozdrawiam Cię Tomku serdecznie i życzę pomyślności!!! Ps: nigdy nie zapomnę opowieści o królu lwie

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  3. FAKT #2785201 | 83.5.*.* 2 wrz 2019 12:06

    Ja spotkałem się z Tomkiem na bazie w Przystani k/ Węgorzewa, wtedy słuchał opowieści braci nurkowej o " Balonie , Arabelli" i Pan "LALA" "ganiał go" do czyszczenia sprzętu najczęściej i noszenia na platformę.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  4. SWOJAK #2785190 | 83.5.*.* 2 wrz 2019 11:36

    Świetny chłopak znam go z kursu i polecam .Daje w kość , ale zna się na tym co robi i jest odpowiedzialny.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  5. Lesio #2785188 | 91.199.*.* 2 wrz 2019 11:28

    Tomciu, a co tam na tych karteczkach, bo jakoś tekst mi się zlewa . Pozdrawiam

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (11)
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5