Czwarta doba poszukiwań Piotra Woźniaka-Staraka. Jest śledztwo w sprawie wypadku na Kisajnie

2019-08-21 09:54:32(ost. akt: 2019-08-22 07:18:42)
W środę, po nocnej przerwie wznowiono poszukiwania Piotra Woźniaka- Staraka. Na jeziorze Kisajno od rana pracują policjanci i strażacy, nabrzeże przeczesuje WOT. Śledztwo w sprawie wszczęła prokuratura.
— W dniu 20 sierpnia 2019 r. Prokurator Rejonowy w Giżycku na podstawie zebranego dotychczas materiału dowodowego wszczął śledztwo z art. 177§2kk – wypadku w ruchu wodnym, na skutek którego jedna osoba prawdopodobnie poniosła śmierć — podaje Krzysztof Stodolny, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. — Z uwagi na wczesną fazę postępowania przygotowawczego, dla dobra prowadzonego śledztwa, nie jest możliwe podanie innych szczegółów sprawy.

Służby kontynuują poszukiwania. Na wodzie pracują policjanci z Giżycka i Mrągowa, strażacy KP PSP Giżycko, na brzegu obecni są żołnierze z Wojsk Obrony Terytorialnej.

— WOT prowadzi działania od strony lądu, przeszukuje trzcinowiska — podaje Iwona Chruścińska z Komendy Powiatowej Policji w Giżycku.

***

Producent filmowy Piotr Woźniak-Starak zaginął w nocy w soboty na niedzielę. Jak wynika z ustaleń policji, w chwili wypadku na pokładzie łodzi znajdowały się dwie osoby. Jedna z nich zdołała wydostać się na brzeg. — 27-letnia mieszkanka Łodzi powiedziała, że pływała na motorówce z 39-letnim mężczyzną. Podczas wykonywania gwałtownego manewru oboje wpadli do wody. Kobiecie udało się przepłynąć około stu metrów, by dotrzeć do brzegu, mężczyzny poszukują służby ratunkowe — mówiła w niedzielę Iwona Chruścińska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Giżycku.

Jeden ze świadków zdarzenia skontaktował się z portalem Onet.pl. Jak twierdzi, o godz. 2 w nocy zauważył kręcącą się w kółko łódź motorową.

— Zwróciliśmy na nią uwagę, bo krążyła w kółko, zataczała ciasne kółka, w sposób jednostajny i równomierny. Dźwięk silnika usłyszeliśmy ok. 10-15 minut, zanim zauważyliśmy, że ta łódka zachowuje się nienormalnie — relacjonuje świadek zdarzenia. — Obserwowałem rozwój wypadków przez lornetkę. Przedyskutowaliśmy sprawę ze znajomymi i doszliśmy do wniosku, że trzeba zawiadomić policję. Nie podpłynęliśmy tam sami, bo płynąc na wiosłach, zajęłoby nam to pewnie z 40 minut. Poza tym ta łódka stanowiła dla nas zagrożenie — opowiada mężczyzna. Według rozmówcy Onetu ekipa WOPR pojawiła się na miejscu około godz. 4, a kilkanaście minut później patrol policji.

Prokuratura nie udziela żadnych informacji w tej sprawie.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5