Tragedia wspólnego pastwiska... na mazurskich jeziorach

2019-07-27 17:00:00(ost. akt: 2019-07-25 11:25:07)

Autor zdjęcia: Wojciech Łukowski

Nim znajdziemy się nad jeziorami, cofnijmy się do początku dziewiętnastego wieku. To czas, kiedy Wielka Brytania staje się imperium. Jej flota żegluje po świecie, ale kraj jest nadal rolniczy...
Pastwiska, na których pasą się krowy, zielona, soczysta trawa. Wiele łąk jest brązowych, chociaż ziemia nie jest tam mniej urodzajna. Są to łąki, które nie należą do konkretnego rolnika, ale są użytkowane przez wielu jednocześnie. Wiedzą oni, że pastwisko wyżywi ograniczoną ilość krów. Trawa potrzebuje czasu, aby ponownie wyrosnąć.

Skoro łąka jest wspólna to i inni rolnicy wypasają krowy, ale nie dziesięć, tylko dwadzieścia, trzydzieści. Pojawiają się brązowe plamy. Niektórzy rolnicy wycofują swoje krowy, zmniejszają stada i widzą, że to niewiele daje, dopóki inni powiększają stada.

Łąka zamienia się w klepisko. Każdy rolnik wie, że jeśli wycofa swoje krowy, to zostanie podwójnie ukarany. Nie wyżywi swoich krów, a łąka i tak zostanie zniszczona.

Ten dylemat zbiorowego działania opisany został już w pierwszej połowie XIX wieku. Powrócił za sprawą filozofa i ekologa Garetta Hardina, który w czasopiśmie "Science" w 1968 roku opublikował esej pod tytułem "The Tragedy of the Commons", co można przetłumaczyć jako tragedię wspólnego pastwiska. Napisał w nim, że swobodny, nieograniczony dostęp do dobra wspólnego prowadzi wszystkich do ruiny.

Wróćmy nad jeziora. Kanał Szymoński (2340 metrów długości, ograniczenie prędkości do 6 kilometrów na godzinę), niedziela 15 lipca 2019 roku. Dobre miejsce do obserwacji, tego, co dzieje się na Mazurach.

W niedzielę 15 lipca przez kanał przez godzinę około południa w obie strony przepłynęło 90 łodzi. Ta ilość tworzy na kanale duży tłok. Ponowiłem pomiar w czwartek 18 lipca. Przez kanał przepłynęło 48 łodzi. Różnica między ruchem weekendowym a w tym w tygodniu jest znacząca i warto zapytać, jakie to ma znaczenie dla branży turystycznej?

Ilość łódek jest zapewne ważna, ale dość szybko wydało mi się ważniejsze, jakie to są łodzie i jak płyną? Po co właściwie płyną?
Dominują żaglówki. W charakterze użytkowania są hotelami czy apartamentami na wodzie, z żaglem jako dodatkiem. Ale „rządzą” motorówki, w tym te wielkich rozmiarów, których miejscem pływania powinno być morze.
Łodzie przekraczają dozwoloną prędkość. Fale zalewają nabrzeża. Wielka motorówka ciągnąca na holu skuter wyprzedza hausboota. Traci on sterowność, niemal nie wyrzuca go na nabrzeże. Po opuszczeniu kanału motorówki rozwijają maksymalną prędkość.

Tak wygląda codzienność w mazurskim, wodnym świecie. Łodzi przybywa. Właściciele wypożyczalni widzą to i kupują bardziej luksusowe łódki. Samorządy sprzyjają inwestycjom w porty, hotele, zabudowanie nabrzeży przez apartamentowce i restauracje.

Większość łódek zrzuca ścieki wprost do jeziora. Myte są one detergentami. Przed rokiem miała powstać koalicja na rzecz czystych jezior i… zapadła cisza.
A w tej społecznej ciszy i w ryku motorówek przyspiesza eutrofizacja jezior. Błękitna toń zamienia się w zielono-brązową zawiesinę (np. w jeziorku Sztynorckim). Wodę w portach, gdzie zrzut nieczystości jest intensywny, pokrywa gęsta roślinność.
Nadal płyniemy. Czy zdążymy po prostu być?

* Autor w opisie tragedii wspólnego pastwiska korzystał ze znanych sobie źródeł na ten temat.

Tekst/fot. Wojciech Łukowski

Komentarze (10) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Namez #2934141 | 83.238.*.* 16 cze 2020 12:13

    Ale jebnięty artykuł.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Do dziadka Jacka #2768939 | 89.229.*.* 28 lip 2019 15:59

    Oby tylko robili siku. Walą wszystko, od potrzeb fizjologicznych po śmieci (puszki, butelki) i detergenty, którymi oficjalnie myją swoje jachty na oczach administratorów portów, turystów i innych załóg. Nie ma żadnej kontroli ani reakcji. Aby nie wozić swoich fekalii w jachtowych toaletach swoje potrzeby fizjologiczne robią do wiader, a potem wylewają za burtę, albo w ogóle spuszczają z klozetów bezpośrednio do wody. A my durni cieszymy się, że przybywa nam turystów wodniaków.

    Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. PunkRock #2768929 | 89.229.*.* 28 lip 2019 15:01

      Codziennie na naszych jeziorach pływa na łodziach i motorówkach drugie takie miasto Gizycko ... niech każdy z tysięcy żeglarzy wypłuka kubek po kawie w wodzie , wrzuci peta do jeziora , umyje łódkę płynem do naczyń albo wrzuci nieczystosci do jeziora co juz jest powszechne robione to mamy jeden wielki syf w jeziorach ... a do tego jeszcze załatwianie się na brzegach w krzakach i wyrzucanie tam śmieci ... Władze Giżycka obudzcie się róbcie z tym porządek bo turystyki głównie żyjemy !!!

      Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

    2. Ms #2768914 | 5.173.*.* 28 lip 2019 14:07

      Czy Mazury i nabrzeża są jeszcze w rękach Polaków, czy już kolonizatorów Podobno należą do tych drugich. Znicz za polskie Mazury, pójdą dalej i tak aż do końca świata.

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

    3. dziadek jacek #2768816 | 89.229.*.* 28 lip 2019 10:05

      Wprowadzić całkowity zakaz używania skuterów wodnych i motorówek.Silniki tylko jako napęd pomocniczy do jachtów żaglowych - ograniczyć ich moc do 10 kM. Ograniczyć długość Jachtów do długości 8 m. W ciągu dnia na jeziorach mazurskich przebywa na jachtach około 50 tyś ludzi. Kazdy codziennie zrobi do jeziora siku, toalety chemiczne opróżni sie do jaeziora i wiekszosc zrobi kupe na brzegu. Taplamy sie juz w kloace.

      Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      Pokaż wszystkie komentarze (10)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5