Żałobna pieśń prosto z lasu...

2019-06-21 18:00:00(ost. akt: 2019-06-21 10:24:55)

Autor zdjęcia: Krzysztof Pawlukojć

Przechodzę przez Las Miejski, a w zielonym gąszczu odznacza się niewielka sylwetka czarno–biała. Nie ucieka, wręcz przeciwnie – wydaje się być nadzwyczaj odważna i śmiała. Pieśń jej unosi się dosyć smutna, wszak to muchołówka żałobna — pisze w kolejnym odcinku "Mazurskiej przyrody" Krzysztof Pawlukojć.
A o czym te zwrotki? Zapewne o tym, że wycinka drzew w giżyckim lesie to rzecz nieprawdopodobna. A ja posłuchałem jej i w chórze będę z nią śpiewał, a także pod prysznicem, czy przy goleniu tekst taki: „Nie tnijta chłopy drzew, nie odmładzajta lasu, zostawta tak, jak jest, proszą was o to gągoły, muchołówki i szpaki”.


Nic dziwnego, że to właśnie muchołówka żałobna jest żywo zainteresowana ostatnimi pogłoskami dotyczącymi planów leśników w kwestii znaczącej wycinki drzew w Lesie Miejskim. To ptaki uzależnione od starych lasów liściastych i mieszanych, w których dominuje wiekowy drzewostan, obfitujący w dziuple, martwe i próchniejące drewno, zacieniony zielonymi kopułami liści, o gęstym podszycie.

A więc muchołówki żałobne kochają takie prawdziwe lasy – takie, jak z bajki – gęste, zielone, o znikomej ingerencji człowieka. I taki właśnie skrawek minipuszczy ze wszelkimi walorami, urokami i wyjątkowościami mamy tuż pod bokiem, przy mieście, kilkadziesiąt minut piechotą od domu! Przynajmniej mamy na razie, a co będzie, zobaczymy...


Muchołówki żałobne nie są jakimś wyjątkowo rzadkim gatunkiem w naszym kraju. Szacuje się, że w Polsce jest ich ok. 200 tysięcy par, a więc wcale nie tak mało. Jednak stopniowo kurczą się ich siedliska, gdyż coraz mniej mamy lasów, które są pozostawione samym sobie, gdzie nie prowadzi się intensywnej gospodarki leśnej. W Lesie Miejskim występuje jednak jej znacznie rzadszy kuzyn – muchołówka mała, która również do życia potrzebuje fragmentów lasu nietkniętych siekierą, czy pilarką spalinową.


Już od kwietnia w lesie rozlega się dosyć smutna pieśń muchołówki żałobnej. Co zrobić, repertuar musi pasować do całości, posiadanie takiej nazwy w końcu zobowiązuje. Samiec nie ciągnie jednak tych „psalmów” zbyt długo. Gdy tylko na horyzoncie pojawi się zainteresowana smętnym śpiewakiem samica, kończy ze swoją twórczością i bierze się do roboty. Oprócz śpiewu musi swojej ewentualnej partnerce zaimponować znalezioną i wywalczoną z trudem dziuplą, w której będą mogli wspólnie założyć gniazdo.


W ogóle ta muchołówka żałobna to ptak niezwykle poważny i dostojny. Poza śpiewem warto zwrócić uwagę na stonowany wygląd samca, który nie zachwyca jakimiś wyrazistymi i krzykliwymi kolorami. Wręcz przeciwnie – jest czarno-biały. Z jednej strony subtelnie, ale z drugiej w naszej kulturze to męski wyraz elegancji.


Warto jednak odnieść się do okoliczności. Niby ptaszek nie urzeka swoimi kolorami, jednak taka wyrazista czerń i biel na tle zieloności lasu to wręcz ekstrawagancja. W tym przypadku można powiedzieć, że pan muchołówka żałobna odstroił się jak stróż na Boże Ciało, a więc stylizacja nawet nieco przesadzona. Niech się schowają wszelkie zielono–brązowe świstunki leśne, pierwiosnki, piecuszki, śpiewaki, czy paszkoty. W takim czarno–białym fraku śpiewający ptak może się czuć wyjątkowo, niczym solista na deskach sceny operowej. I samice chyba w dużym stopniu… na to lecą.

Jest dystyngowany samiec, jest poważny repertuar, dorobił się własnej dziupli, a nawet może i dwóch. A więc kandydat na narzeczonego idealny. Co ciekawe, pojawiające się w naszych lasach wiosną, trochę później od samców, samice są zdecydowanie mniej wyraziste. Upierzenie raczej szarobrązowe z jasnym brzuchem i czarnymi skrzydłami. I jeszcze jedna ciekawostka: po sezonie lęgowym i wszelkich zabiegach godowych samce tracą swój sztandarowy wizerunek i upodabniają się do samic. W sumie to jednak nic nadzwyczajnego – niech się w pierś uderzy ten samiec, który po okresie wzmożonych toków, zachowań godowych i narzeczeństwa, później w trakcie małżeńskich trudów i zmagań by nieco nie poszarzał i zmatowiał.


Proszę Państwa, na razie jeszcze Las Miejski pozostaje w stanie mniej więcej takim, jakim pamiętamy go ze swojego dzieciństwa – a więc enklawa zieleni i dzikości tuż przy miejscu zamieszkania. Apeluję jednak do wszystkich władnych, mądrzejszych ode mnie i odpowiedzialnych, żeby w kolejnych latach również można było w naszym lesie wysłuchać pieśni muchołówki żałobnej, a nie przeżywać żałobę, że już tego głosu tam nigdy się nie usłyszy.

Tekst i foto: Krzysztof Pawlukojć

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. nietylko #2750684 | 88.156.*.* 21 cze 2019 20:52

    nie tylko dobry tekst, ale i bardzo wanny temat, Lasy Miejskie pozostawić przyrodzie!!!!!!!!!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  2. Somsiad #2750648 | 89.229.*.* 21 cze 2019 18:52

    Dobry tekst, jak zwykle.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5