Kuba i Buba spadły w dobre ręce

2019-06-22 12:00:00(ost. akt: 2019-06-21 10:25:49)
Pan Stanisław Bokisz zaopiekował się dwoma boćkami, które matka wyrzuciła z gniazda

Pan Stanisław Bokisz zaopiekował się dwoma boćkami, które matka wyrzuciła z gniazda

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Matka wyrzuciła z gniazda dwa bociany. Zaopiekował się nimi mój tata, karmił i poił podczas upałów. Z radosnym klekotem witały swojego opiekuna — opowiada Justyna Bokisz ze Staświn w gminie Miłki. Ptaki trafiły do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Krutyni.
Bocianie gniazdo znajduje się na stodole stojącej przy granicy dwóch posesji w Staświnach. Jeden z młodych boćków wylądował pod gniazdem 25 maja. Maluch nie był jeszcze opierzony. Spadł na rosnące nieopodal tuje.
— Dzięki temu nie ucierpiał za bardzo — mówi pani Justyna.


Kobieta próbowała skontaktować się z Fundacją Albatros. Nikt tam nie odbierał telefonu, ale na ich stronie internetowej była informacja, że jeżeli znajdzie się ptaka, należy zadzwonić pod numer 112.
— Zadzwoniłam tam, przekierowali mnie do zarządzania kryzysowego. Po kilku godzinach przyjechał pan Piaścik z Urzędu Gminy Miłki, który poprosił, abyśmy przetrzymali bociana przez weekend, mówiąc, że przyjedzie po niego w poniedziałek. Poinstruował nas, czym karmić takiego małego bociana — opowiada mieszkanka Staświn.


Po weekendzie urzędnik ponownie do nich przyjechał z zamiarem zabrania boćków i dostarczenia ich do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Krutyni. Jednak Stanisław Bokisz — ojciec pani Justyny — nie chciał tak szybko rozstawać się z ptakami. Ptakami w liczbie mnogiej, bo na dole były już dwa bocianiątka — dwa dni po pierwszym z gniazda wypadł kolejny maluch.
— Dowiadywaliśmy się czym i jak je karmić, postępowaliśmy według zaleceń — mówi córka pana Stanisława.


Ptaki przez synka pani Justyny zostały nazwane: Kuba i Buba. Pan Stanisław otoczył małe boćki szczególną opieką. Dogadzał im, częstując to rybką, to drobiowymi sercami. Dopajał podczas upałów.
— Karmienia były bardzo często, a bociany na hasło "Kuba i Buba" zaczynały klekotać, poznawały swojego opiekuna — opowiada pani Justyna.
Ptaki szybko rosły i potrzebowały więcej miejsca. 10 czerwca pan Stanisław sam zawiózł ptaki do wspomnianego ośrodka w Krutyni. Tam otrzymają fachową opiekę i nie powinny mieć problemu z odlotem na zimę.


Rozstanie z boćkami nie było łatwe. Przez dwa tygodnie pan Stanisław zdążył zapałać dużą sympatią do nowych domowników, w związku z czym na pewno będzie interesował się dalszymi losami boćków ze Staświn, na pewno też pojedzie do nich w odwiedziny. Pracownicy ośrodka w Krutyni podkreślali, że boćki miały w Staświnach bardzo dobrą opiekę.
W gnieździe na stodole pozostały jeszcze dwa małe bociany.

ZO
Fot. Arch. prywatne

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. koko #2751250 | 176.221.*.* 23 cze 2019 08:28

    brawo Panie Stanislawie,

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Super! #2751433 | 178.36.*.* 23 cze 2019 15:09

    Bardzo budująca historia:)

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5