Z cyklu "Mazurska przyroda": Proszę o szacunek dla malutkiego mysikrólika!

2018-10-07 18:00:00(ost. akt: 2018-10-05 08:54:08)

Autor zdjęcia: Krzysztof Pawlukojć

Kto nie narzeka na jesienną słotę? Jeżeli nasze biadolenie usłyszałby mysikrólik, to z łagodnego „królika” zamieniłby się w agresywnego „wilka”.
Cóż może znaczyć dla nas wiatr, deszcz i inne pogodowe zawieruchy? My, ubrani w kurtki, buty, swetry, uzbrojeni w kaptury, parasole, a często schowani gdzieś w cieplutkich wnętrzach samochodów. Jak zestawić te trudności z losem pięciogramowego mysikrólika, który (na przykład) ma za zadanie przelecieć ze Szwecji do Polski, oczywiście bez możliwości międzylądowania. I to w czasie jesiennej, kapryśnej aury. To mniej więcej tak, jak dla nas wybrać się z przysłowiową motyką na księżyc.

Wyposażenie do takiego przedsięwzięcia mysikrólików jest niemal żadne — ot, tylko skrzydełka i komplet piórek… A jednak tym „maluśkiewiczom” te jesienne wypady często kończą się sukcesem. Jakim cudem, jakim wysiłkiem i jakim nakładem energii? Odpowiedź jest zaskakująca: ptaszek potrzebuje na tę całą eskapadę mniej więcej 2 gramy tłuszczu.

Dla dr. Andrzeja Kruszewicza – znanego polskiego ornitologa (który gościł przed paroma laty na Mazurskiej Konferencji Ornitologicznej w Spytkowie), wpadł kiedyś w ręce migrujący mysikrólik ze szwedzką obrączką na nóżce, który po przebytej trasie ważył zaledwie 3 gramy. Był wychudzony i zmęczony, ale dotarł do celu.

Mysikróliki to jedne z naszych najmniejszych ptaków. Są szybkie, bystre i rzadko widywane, gdyż z reguły funkcjonują i żerują wysoko w koronach drzew iglastych. Nie wszystkie mysikróliki są wędrowne. Potrzeba migracji jest uzależniona od dostępności pożywienia i regionu, który zamieszkują. Ptaki z południa naszego kontynentu prowadzą raczej osiadły tryb życia, środkowoeuropejskie są koczujące, a te z północy muszą z kolei systematycznie uciekać przed ekstremalną zimą.


A ile jest tych mysikrólików w naszym kraju? Z pewnością nie ma takiego śmiałka i takich możliwości, żeby je dokładnie, co do jednego, policzyć. W „Atlasie pospolitych ptaków lęgowych Polski”, publikacji Biblioteki Monitoringu Środowiska, ich liczebność szacuje się na ok. 300 tysięcy. Mówi się o lekkiej tendencji spadkowej. Bić na alarm póki co jednak nie ma potrzeby. Na wahania stanu populacji takich ptaków wpływa wiele czynników, łącznie z pogodą, dostępnością pożywienia, czy intensywnością zimy. Na tą chwilę mysikróliki są w lekkim dołku, ale w kolejnych latach niewykluczone, że będą z kolei na fali wznoszącej.


Proszę zatem o uznanie i szacunek dla dokonań mysikrólika, a jeżeli kiedyś zauważą Państwo niewielką, krępą posturkę z charakterystycznym jaskrawożółtym paskiem na czubku głowy to proszę pokłonić się małemu bohaterowi i życzyć mu powodzenia. W końcu te małe, drobne ptaszki o niesłychanie kruchym żywociku też mogą się dla nas do czegoś przydać. Choćby do tego, żebyśmy mogli sobie uświadomi i docenić, jakie nam się trafiło — w porównaniu do nich — sielskie, wygodne i luksusowe życie.

Tekst i fot. Krzysztof Pawlukojć

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5