Tajemnica wędzenia tkwi w drewnie

2017-11-03 18:00:00(ost. akt: 2017-10-31 12:29:41)
Bogusław Lubas swoją wędzarnię prowadzi od 30 lat

Bogusław Lubas swoją wędzarnię prowadzi od 30 lat

Autor zdjęcia: Sławomir Kędzierski

Bogusław Lubas, mieszkaniec ulicy Słowiańskiej w Giżycku, trzydzieści lat temu 2 listopada 1987 roku otworzył Zakład Wędzarniczy. Była to jednoosobowa firma i taką pozostała do dziś, oferując najlepszy ze sposobów konserwacji mięsa i ryb.
Firma powstała w czasach „komuny”, co prawda w jej schyłkowym okresie, ale nadal była to źle widziana prywatna działalność. Załatwianie formalności trwało wiele miesięcy.

— Na początku nazwałem firmę Zakład Wędzarniczy i miałem wiele telefonów z całej Polski, bo wielu myślało, że to ogromne przedsiębiorstwo. Proponowano mi nieustannie różne rzeczy – wspomina Bogusław Lubas. – W końcu zmieniłem na „Wędzenie mięsa i ryb. Bogusław Lubas” i zrobiło się spokojniej. Od samego początku byłem na ulicy Słowiańskiej. Początkowo bliżej domu brat pomógł mi postawić taką budkę, aż w końcu, chyba tak po roku pobudowałem specjalną wędzarnię. Stoi do dziś.

Jednak zanim rozpoczął własną działalność, pracował w wędzarniach w Giżycku i Węgorzewie w firmach państwowych. Zatem doświadczenie było. Były jedynie obawy czy w czasach niesprzyjających prywatnej działalności interes powiedzie się.

— Po siedmiu, ośmiu miesiącach wiedziałem, że z tego można żyć, a po kilku latach miałem już rzeszę stałych klientów – mówi pan Bogusław.

Lata 90. właściciel zakładu wspomina jako najlepszy okres. Dziś nadal klienci są, ale już nie tylu jak w przeszłości. Proces wędzenia nie zmienił się od początku działalności – tajemnica tkwi w drewnie. Bogusław Lubas wykorzystuje drewno olchowe, ale np. najpiękniejszy złocisty kolor rybom nadaje drewno wiśniowe. Tajemnic zawodowych jest więcej i dotyczą one każdego etapu: od przygotowaniu mięsa czy wędlin po zastosowanie odpowiedniej siatki, nie wspominając o temperaturach czy ilości dymu, który unosi się na określonych wysokościach. Umiejętności, zdolność przewidywania jak należy do określonego mięsa czy wędlin podejść, przychodzi z latami doświadczeń.

Proces wędzenia tylko pozornie jest prosty. Zbudowana wędzarnia też ma indywidualne rozwiązania technologiczne, które poprawiają jakość mięsa i czynią usługę Bogusława Lubasa wyjątkową.
Sam proces wędzenia jako metoda konserwacji mięsa i ryb towarzyszy ludzkości od zarania dziejów. Idea nie zmienia się i wykorzystuje dwa podstawowe elementy: temperaturę i odpowiedni dym. Dziś ten proces jest bardziej precyzyjny, a wyniki przewidywalne niemal w stu procentach. Ale w ostatnich latach pojawiają się też zagrożenia dla tradycyjnego sposobu konserwacji żywności. Tak było w przypadku pojawienia się przepisów europejskich, które niedwuznacznie sugerowały, że najstarsza metoda konserwacji żywności jest metodą… szkodliwą.


— To były pomysły niemieckie sztucznego „wędzenia” przy wykorzystaniu środków chemicznych – komentuje Bogusław Lubas – ale nie mają one nic wspólnego ze zdrową żywnością. To była wielka antyreklama, a wędzenie to naturalny sposób, który towarzyszy ludziom od dawna. Niebezpieczeństwa dla zdrowia nie tkwią w wędzeniu, ale w jakości wędlin czy mięsa. Wędzę mięso od trzydziestu lat i wiem jak zachowywało się niegdyś, a jak dziś. Obecnie najgorszy jest schab napompowany jak gąbka różnymi środkami. Przed wojną na Mazurach ludzie wędzili mięso i nie psuło się ono tygodniami, a lodówek nie mieli. Było ono dobrze uwędzone, poprawiano je zimnym dymem, takim do 12 stopni. A teraz wędlina z supermarketów psuje się nawet w lodówce.


Bogusław Lubas podkreśla, że jak zaczynał swoją działalność, to wędliny były dużo lepsze, dziś mają za dużo „wypełniaczy” i sztucznych konserwantów. Najlepszą wśród wędlin jest ta robiona prywatnie z dziczyzny. A podwędzona ma wyśmienity smak.
— W życiu już nie będę zmieniał profesji – podsumowuje pan Bogusław. – Mam grono klientów, którzy wiedzą, że to, co robię jest dobre i na pewno nie szkodzi zdrowiu. Ale widzę odchodzenie od naturalnych metod przyrządzania czy konserwowania żywności. Ludzie nie mają czasu, robią się wygodni, ale mięso przygotowane w naturalny sposób, a te z supermarketów, to są zupełnie inne sprawy.

GG

Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Klient #2369520 | 31.135.*.* 8 lis 2017 06:45

    Ja około rok temu dawałem tam do wędzenia sporo mięsa,bo kolegi ojciec nie miał jak mi uwedzic na swojej działce. I w porównaniu z owym wędzeniem przez laika na dzialce ta przemysłowa wędzarnia słabo wypadła. Roznica na prawdę wyczuwalna.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. najlepsza wędzarnia #2368409 | 89.229.*.* 6 lis 2017 16:58

    wkopana ocieplona beczka+ kanał usypany+ stary worek jutowy

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. xxx #2367043 | 37.248.*.* 4 lis 2017 16:00

      a ja wedzilem ostatnio pstraga no i pech chcial ze z 19 oddanych do wedzenia odebralem 16 nie polecam.Pewnie sie rozplynely ????????????? A co do wedzenia miesa to kolega ma racje rano oddasz a przed polodniem juz zimne odbierasz.

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

    2. Gizyczanin #2366975 | 31.0.*.* 4 lis 2017 13:15

      Do kolegi reklama.ja tyle lat tam wedze mięso i jeszcze nigdy nie kazano mi odbierać o 11 .zawsze wieczorem .więc kolego pier...isz jakiś farmazon.Tylko po co

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Artykuł sponsorowany, tak? #2366929 | 178.36.*.* 4 lis 2017 11:17

        Od lat tam nie zlecamy wędzenia i nie żałujemy :)

        Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (7)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5