Zmarł na klatce schodowej pół godziny po wypisaniu z SOR-u

2017-09-16 18:30:44(ost. akt: 2017-09-16 18:32:31)
Adam Fedusio o śmierci ojca powiadomił policję i prokuraturę

Adam Fedusio o śmierci ojca powiadomił policję i prokuraturę

Autor zdjęcia: Sławomir Kędzierski

Prokuratura Rejonowa w Giżycku prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 86-letniego mieszkańca Węgorzewa, który zmarł na klatce schodowej swojego bloku, ok. pół godziny po wypisaniu go z SOR-u w Giżycku.
Prokuraturę i policję o niezwykłych okolicznościach śmierci powiadomił w nocy z 6 na 7 września syn 86-latka – mieszkaniec Węgorzewa, pan Adam Fedusio. Mężczyzna zmarł na półpiętrze klatki schodowej budynku, w którym mieszkał. Stało się to kilkadziesiąt minut po wypisaniu go ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego giżyckiego szpitala powiatowego. Tam Adam Fedusio zawiózł kilka godzin wcześniej ojca, który zasłabł mieszkaniu.

— Ojciec mieszkał sam, chorował na różne choroby, jak to bywa w takim wieku — opowiada pan Adam. – Odwiedziłem go w środę, 6 września, około godziny 11. Zobaczyłem, że osunął się z łóżka i leży na podłodze. Pomogłem mu. Postanowiłem, że przywiozę do niego siostrę, bo ojciec źle się czuje. Około godziny 17.30 byliśmy u niego ponownie. Zauważyłem, że ojciec traci świadomość, w pewnej chwili zorientowałem się, że jego serce się zatrzymało.

Zacząłem reanimować ojca, natychmiast też wezwaliśmy pogotowie ratunkowe. Ojciec odzyskał świadomość, a kiedy zjawili się ratownicy medyczni zrobili badanie EKG. Ocenili, że trzeba ojca odwieźć na badania do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego do Giżycka. Tam ojca przekazali pielęgniarkom i sami odjechali.
Adam Fedusio twierdzi, że dopiero po około dwóch godzinach ktoś z personelu medycznego zajął się jego ojcem. Starszego pana posadzono na krześle i kazano mu czekać na badania lekarskie.

— A my z siostrą czekaliśmy w poczekalni — mówi Adam Fedusio. — Po jakimś czasie przyszła pielęgniarka, która powiedziała, żebyśmy przyszli za około półtorej godziny, to ojciec będzie już po badaniach i będzie wiadomo co dalej. Kiedy zgłosiliśmy się po tym czasie, usłyszeliśmy pierwszy raz, że z ojcem jest wszystko w porządku i może wracać do domu. Poprosiłem o rozmowę z lekarzem. Powiedziałem mu o utracie świadomości przez ojca, o ratowaniu go. Stwierdził, że nic na ten temat nie wiedział. Postanowił zrobić dodatkowe badania, przeprowadzić konsultacje z internistą i neurologiem. Około godziny 0.30 usłyszałem drugi raz, że z ojcem jest wszystko w porządku i nie ma powodu, żeby zostawić go w szpitalu, choć prosiłem o to.

Pan Adam nie ukrywa, że był podenerwowany całą sytuacją, zapewne rozmawiał z pielęgniarkami i lekarzem podniesionym głosem, mógł nawet używać „mocnych” słów, bo nie mógł uwierzyć, że ojciec, którego parę godzin wcześniej ratował, robił mu masaż serca, czuje się na tyle dobrze, że może wracać do domu. Nie mógł uwierzyć w diagnozę lekarską i odmowę umieszczenia w szpitalu. Jednak jego prośby o pozostawienie ojca w szpitalu trafiały na „mur obojętności” i odpowiedzi, że nie ma podstaw do tego.

— Zabrałem ojca — opowiada dalej Adam Fedusio. — Zastanawiałem się tylko, co by było, gdybym tam nie był obecny? Czy też kazaliby 86-letniemu człowiekowi w środku nocy szukać komunikacji do Węgorzewa? Pojechaliśmy samochodem. W Węgorzewie pod budynkiem ojca stanęliśmy około 1 w nocy. Kiedy wchodziliśmy na pierwsze piętro ojciec zaczął słabnąć. Zacząłem znowu go ratować, ale już nie dałem rady. Wezwaliśmy pogotowie. Przyjechał lekarz i też podjął resuscytację. Po godzinie dali za wygraną. Ojciec na klatce schodowej zakończył życie. Po tym wszystkim postanowiłem powiadomić policję i prokuraturę. Chciałem od razu, żeby zaczęli sprawdzać dlaczego ojciec umarł? Uważałem, że w SOR-ze nie udzielono mu właściwej pomocy.

W miejscu zamieszkania starszego pana pojawili się funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Węgorzewie. Przyjechał również prokurator z Giżycka i pod jego nadzorem przeprowadzono oględziny. Od tej chwili sprawą sprawą śmierci 86-latka zajęła się giżycka prokuratura.

— Prowadzimy śledztwo prokuratorskie – przekazał nam we wtorek szef Prokuratury Rejonowej w Giżycku Grzegorz Ryński.

Prokuratura sprawdza czy nie doszło w przypadku śmierci starszego mężczyzny do błędu w sztuce medycznej. Pod uwagę prokuratorzy biorą możliwość nieumyślnego spowodowania śmierci węgorzewianina poprzez odmowę hospitalizacji.

W ramach pierwszych czynności zabezpieczono dokumentację medyczną znajdującą się w dyspozycji rodziny. Została też przeprowadzona sekcja zwłok z udziałem biegłego patologa, ale we wtorek prokuratura nie dysponowała jeszcze wynikami tego badania, więc szef prokuratury nie wypowiadał się co do treści tej opinii. Prokurator Ryński zastrzegał jednocześnie, że jest to początek śledztwa i dziś nie można przesądzać jego wyniku. — Mamy do czynienia z podejrzeniami — mówi Grzegorz Ryński – i sprawdzamy je.
Podobnie zachowawcze stanowisko zajął w tej sprawie dr Tomasz Przymorski, zastępca dyrektora giżyckiego szpitala ds. medycznych.

— Trudno w tej sytuacji zajmować jakieś konkretne stanowisko — przekazał nam we wtorek dr Przymorski. — Jeżeli prokuratura prowadzi śledztwo, to poczekajmy na jego wyniki. Śmierć dla najbliższej rodziny jest zawsze wstrząsem, trudno jest ją zaakceptować. Składamy kondolencje najbliższym zmarłego.

Dr Tomasz Przymorski stwierdził, że szpital w tym przypadku nie prowadzi żadnego wewnętrznego postępowania, skoro sprawą zajęła się prokuratora.
— To nawet lepiej, że robi to zewnętrzna instytucja — dodaje lekarz. — Nie będzie komentarzy o braku obiektywizmu. Natomiast jeżeli postępowanie prokuratorskie wykaże nieprawidłowości – usuniemy je, aby nie zdarzały się w przyszłości.
Adam Fedusio, syn zmarłego, postanowił również o zdarzeniu powiadomić Okręgową Izbę Lekarską.

Sławomir Kędzierski

Komentarze (42) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ada #2333456 | 88.156.*.* 21 wrz 2017 19:44

    Parę lat temu trafiłam na olsztyński SOR z gorączką 40 stopni i bólem w prawym podżebrzu .Wykonano analizy krwi( nie wiem jakie były wyniki) później zawieziono mnie na USG nerek.P. doktor powiedziała ,że jest kamień w moczowodzie i wodonercze.Podano kroplówkę i jakie było moje zdziwienie gdy dyżurujący lekarz powiedział ,że mogę iść do domu,dał skierowanie do urologa ( na pilne) W nocy miałam silne dreszcze,chwilami traciłam przytomność.Po pyralginie gorączka na chwilę spadała później ponownie rosła.Rano zadzwoniłam do urologa,żeby umówić się na wizytę prywatną,bo to szybciej niż na te tzw. pilne.Kazał mi natychmiast przyjechać do szpitala.Mąż zawiózł mnie do szpitala .Okazało się ,że to sepsa !!!! Ledwo uratowano mnie życie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. B. #2331897 | 188.146.*.* 20 wrz 2017 10:37

      Jedno pytanie : Jak Pan Adam stwierdził, że zatrzymało się serce????? PS. Kolory karteczek na SOR to żadna nowość. W wielu krajach tak właśnie klasyfikuje się pacjentów którzy natychmiast potrzebują pomocy a tych którzy mogą poczekać. Mężczyzna z katarem chyba może poczekać jeśli w tej chwili za drzwiami za którymi czekający nie widzą , ratuje się życie.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. dr.Hector #2330907 | 88.156.*.* 18 wrz 2017 21:24

        Żeby lekarze Sor-ów nie musieli się zmagac codziennie z dziesiątkami przygłupów,którzy przychodzą na SOR z każdą bzdurą,którą nawet lekarz rodzinny nie powinien oglądac,to wtedy mogliby poświęcic więcej uwagi ludziom naprawdę chorym wymagającym pomocy!

        Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        1. Paweł #2330695 | 109.173.*.* 18 wrz 2017 17:29

          W zeszłym roku byłem z żoną też na tym niesamowitym SOR-ze w Giżycku.Bolalo ja w klatce piersiowej. Diagnoza nerwobol kupcie coś na uspokojenie i będzie dobrze...W nocy ok 2 ból się nasilił zadzwoniłem po karetkę tym razem okazało się że to zawał na szczęście fachowcy z Giżycka zawiezli ja do Ełku gdzie żonę uratowano w ostatniej chwili...Teraz widzę że przypadek mojej żony to nie jednorazowa pomyłka lekarska tylko jedna z wielu...

          Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz

        2. Jak znam życie prokuratura #2330590 | 83.9.*.* 18 wrz 2017 15:15

          umorzy postepowanie z uwagi na wiek zmarłego i liczne choroby. Zgon nastąpił z przyczyn naturalnych, nawet w autopsję nie wierzę rzetelną. Takie podejście to nie tylko SOR w Giżycku. Tak samo jest w Piszu, Kolnie wszędzie tam gdzie prokuratura marginalizuje przypadki zaniedbań w SOR a to powoduje że lekarze są mniej czujni, żeby nie napisać przekonani o bezkarności. W małych mieścinach prokurator nie podniesie ręki na Policjanta, Lekarza, lokalną władzę i z nimi powiązanych. Myślicie, że komuna zniknęła, ma się dobrze i to w znacznie gorszym wydaniu

          Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

          Pokaż wszystkie komentarze (42)
          2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5