Julia ma 17 lat i tysiące mil morskich za sobą

2016-11-17 17:00:00(ost. akt: 2016-11-16 12:21:25)
Julia Dębicka za sterem żaglowca

Julia Dębicka za sterem żaglowca

Autor zdjęcia: Arch. prywatne Julii Dębickiej

Jestem uczennicą II Liceum Ogólnokształcącego w Giżycku. Swoją przygodę z żeglarstwem rozpoczęłam mając 13 lat, kiedy byłam w Gimnazjum nr 1. Teraz mam 17 lat i pływałam już po Oceanie Atlantyckim, Morzach: Czarnym, Północnym, Marmara, Tyrreńskim, Jońskim, Egejskim, Bałtyckim.
Łącznie przepłynęłam ok. 7,5 tysiąca mil morskich, spędzając na pokładzie ok. 5 miesięcy. Idąc do gimnazjum nawet nie marzyłam o pływaniu takim żaglowcem jak Pogoria! Jak mi się to udało?

W roku 2014 zgłosiłam się do "Szkoły Pod Żaglami" Kapitana Krzysztofa Baranowskiego. Warunki wstępu do tej szkoły nie zmieniają się od lat. Przepustką do kolejnych etapów kwalifikacji jest chęć pomagania innym i rok udokumentowanej pracy wolontariackiej. Finałem są eliminacje sportowe: bieganie, pływanie, podciąganie się na drążku oraz test ze znajomości języka angielskiego.

Udało się! Znalazłam się w szczęśliwej szesnastce uczennic i uczniów z całej Polski, którzy popłynęli na darmowy, 2,5-miesięczny rejs oceaniczny. W tym rejsie, oprócz normalnej pracy żeglarskiej w wachtach pracujących 24 godziny na dobę, mieliśmy codziennie sześć godzin lekcji, według programu trzeciej klasy gimnazjum: polski, matematyka, fizyka, biologia, chemia – były wszystkie przedmioty! Do tego nauczyciele robili nam sprawdziany, klasówki, kartkówki, zadawali prace domowe, które najchętniej odrabiałam na pokładzie, słuchając szumu fal.

Płynę jako asystent!
W tym roku od kapitana Krzysztofa Grubeckiego otrzymałam propozycję ponownego wzięcia udziału w SzPŻ, tym razem na stanowisku asystenta II oficera i instruktora pokładowego. Zdawałam sobie sprawę, jak odpowiedzialnym stanowiskiem zostałam obdarzona. Wiedziałam, że będę musiała włożyć wiele pracy i poświęcenia, aby nikogo nie zawieść. Mimo wszystko podjęcie decyzji było dla mnie od początku oczywiste: PŁYNĘ!

Pogoria to polski żaglowiec – barkentyna o powierzchni żagla 1000 m kw., długości 47 metrów i masztach wysokich na 34 metry. W tym roku załoga liczyła 49 osób. W rejsie, na takim samym stanowisku, wzięła udział moja koleżanka z poprzedniej edycji – Wiktoria Bandura.

Wystartowaliśmy 27 sierpnia z włoskiego portu Civitavecchia. Przez Cieśniny Tureckie, a więc Dardanele i Bosfor – i Morze Marmara leżące między nimi – przedostaliśmy się na Morze Czarne, gdzie wzięliśmy udział w regatach wielkich żaglowców SCF Black Sea Tall Ships Regatta 2016, które trwały trzy tygodnie. Odwiedziliśmy Rumunię, Rosję, Bułgarię i Grecję, a naszą przygodę zakończyliśmy 22 października we Włoszech.

Nauka życia na Pogorii
Nowa załoga, którą miałyśmy trenować, składała się z 15-letnich dziewczyn i chłopaków. Na początku uczyłyśmy ich ogólnych zasad życia na Pogorii, które różni się diametralnie od życia codziennego: trzeba nauczyć się poruszania na i pod pokładem, zasad pracy podczas wacht itd. Prowadziłyśmy szkolenie z olinowania i ożaglowania oraz uczyłyśmy ich pracy na rejach. Podczas nocnych wacht omawiałyśmy zasady działania oraz obsługiwania urządzeń nawigacyjnych, takich jak np. NAVTEX, czy Inmarsat C. Ćwiczyłyśmy podstawowe zasady bezpieczeństwa. 
Zajmowałyśmy się organizacją zajęć i atrakcji pozalekcyjnych. Wykorzystując doświadczenie zdobyte podczas olimpiady kreatywności w Polsce, Katarze i USA prowadziłam warsztaty z kreatywnego myślenia, które cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. W tym roku została mi również przydzielona bardzo ceniona przez załogę rola – pogoriowego cukiernika.

Z prądem płyną tylko wraki
Ten rejs był dla mnie ogromnym doświadczeniem i cudowną przygodą! Nawet nie marzyłam o tym, żeby już po tak krótkim czasie – po zaledwie dwóch latach - znaleźć się po tej „drugiej” stronie i zobaczyć jak organizacja takiego rejsu wygląda „od kuchni”. Ucząc innych, uczymy się najwięcej sami, czego zdecydowanie doświadczyłam podczas tej edycji. 
Muszę przyznać, iż dostanie się i możliwość uczestniczenia w tak wartościowym projekcie jest dla mnie jednym z największych sukcesów w życiu. Do dzisiaj pamiętam i stosuję się do zasad, jakich nauczono mnie na Pogorii, a pozytywne wspomnienia pozostaną ze mną na zawsze!

Uważam, że doświadczenie, jakie młodzież zdobywa podczas tych rejsów jest niezastąpione i nieporównywalne z niczym. „Z prądem płyną tylko wraki, okręty tam, gdzie chcą.” Dlatego zachęcam każdego z gimnazjalistów, kto ma jeszcze możliwość wzięcia udziału w "Szkole Pod Żaglami" Krzysztofa Baranowskiego, aby spróbował swoich sił, naprawdę warto!
Pierwszym krokiem, jaki musicie wykonać, jest wysłanie zgłoszenia na stronie internetowej http://szkolapodzaglami.com.pl/ – do dzieła!
Trzymam kciuki! ☺

Julia Dębicka


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5