Bieszczadzkie anioły
2016-05-04 12:03:54(ost. akt: 2016-05-04 12:06:16)
Anioły są takie ciche
Zwłaszcza te w Bieszczadach
Gdy spotkasz takiego w górach
Wiele z nim nie pogadasz
Najwyżej na ucho ci powie
Gdy będzie w dobrym humorze
Że skrzydła nosi w plecaku
Nawet przy dobrej pogodzie ….
Miłośnicy poezji śpiewanej z pewnością znają piosenkę Adama Ziemianina (SDM). Jego zielone anioły przez kilka lat patronowały Festiwalowi Sztuk Różnych „Bieszczadzkie Anioły” organizowanego przez Stowarzyszenie „Moje Bieszczady’. Tym razem stały się inspiracją edukacyjnej wyprawy uczniów Zespołu Szkół Kształtowania Środowiska i Agrobiznesu w Giżycku.
21 kwietnia 35 uczniów Zespołu Szkół Kształtowania Środowiska i Agrobiznesu wraz z opiekunami: p. Izą Biały, p. Marzeną Trusewicz - Żakiewicz i p. Tomaszem Rzeczyckim wyruszyło na Zieloną Szkołę w Bieszczady.
21 kwietnia 35 uczniów Zespołu Szkół Kształtowania Środowiska i Agrobiznesu wraz z opiekunami: p. Izą Biały, p. Marzeną Trusewicz - Żakiewicz i p. Tomaszem Rzeczyckim wyruszyło na Zieloną Szkołę w Bieszczady.
Wizja jedenastogodzinnej podróży nie zrażała, bo tam, na południu czekała przygoda. Rozpoczęliśmy ją od Huty Szkła Sabina w Rymanowie. Ta niepozorna manufaktura zachwyciła przepiękną i kosztowną kolekcją wytwarzanych ręcznie szklanych „cudeniek”. Pracujący tam rzemieślnicy nie szczędzili starań, by zademonstrować jak powstają ich dzieła sztuki, a kilkoro z nas spróbowało swoich sił przy piecu hutniczym. Kolejnym punktem podróży była najstarsza na świecie kopalnia oleju skalnego, czyli ropy naftowej w Bóbrce. To tu w 1853 roku współzałożyciel pierwszej na świecie spółki naftowej – Ignacy Łukasiewicz dokonał udanej destylacji ropy naftowej i otrzymał z niej naftę. Historię powstania, wydobycia i zastosowania oleju skalnego dzisiaj poznaje się spacerując po malowniczo położonym skansenie – Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza oraz odwiedzając nowocześnie zaprojektowane sale wystawowe.
Kolejne lekcje historii, ekologii i wiedzy o źródłach energii odnawialnej dostarczyło zwiedzanie Sanoka oraz ruin klasztoru Karmelitów Bosych w Zagórzu. Widoki, które można było podziwiać ze wzgórza sanockiego zamku oraz wieży klasztoru dały przedsmak tego, co czekało nas następnego dnia. A dzień rozpoczął się cudnie… Słoneczna pogoda, doskonała widoczność, a do śniadania panorama wzgórz rozciągających się nad Jeziorem Solińskim (widok z Pensjonatu „Szeptucha”) … to dobra zachęta do górskiej wędrówki. Prowadził nas na nią doskonały przewodnik p. Piotr Kutiak. Naszym planem było dotarcie do najwyżej położonego w Bieszczadach schroniska „Chatka Puchatka” na Połoninie Wetlińskiej. Cel osiągnęliśmy. Widoki zrekompensowały forsowną wędrówkę. Pobliska Połonina Caryńska, za nią Tarnica, szczytu gór po stronie słowackiej i ukraińskiej podane jak na talerzu! To trzeba zobaczyć! Kolejnych wrażeń – już technicznych – dostarczyło zwiedzanie zespołu elektrowni wodnych w Myczkowcu i Solinie. Dotarcie do elektrowni w Myczkowcu wymagało pokonania sporej góry. Straty kalorii wyrównaliśmy na szczęście na solińskich Krupówkach idąc na koronę potężnej zapory. Dzień ostatni przywitał nas deszczem – nie można mieć wszystkiego….
Nasi organizatorzy – Biuro Turystyki Kulturowej PAWUK (polecamy!) zapewnili nam dodatkowe atrakcje. Choć w deszczu, ale zobaczyliśmy fantastyczny park miniatur sakralnych oraz ogród biblijny w Myczkowcu. Obejrzeliśmy też doskonały film „Wilcze góry” (polecamy!).
Ten wyjazd dostarczył wiele wrażeń, zachwycił widokami, niepowtarzalną sztuką bieszczadzkich zakapiorów. Wzbogacił wiedzę praktyczną przyszłych fachowców od energii odnawialnej, inżynierii środowiska, budownictwa i architektury krajobrazu. Dał okazję do świetnej zabawy i rywalizacji sportowej – zamknięciem dnia były bowiem atrakcje takie jak: Archery Tag, Bumper Ball czy wojna kolorów. Niepowtarzalny klimat stworzyła „biesiada” przy ognisku okraszona występem lokalnego zakapiora (=artysty) p. Wojtka.
Zielonym aniołom i tym razem udało się wzbudzić „wieczny bieszczadzki ogień” .
Zielonym aniołom i tym razem udało się wzbudzić „wieczny bieszczadzki ogień” .
Anioły są wiecznie ulotne
Zwłaszcza te w Bieszczadach
Nas też czasami nosi
Po ich anielskich śladach
One nam przyzwalają
I skrzydłem wskazują drogę
I wtedy w nas się zapala
Wieczny bieszczadzki ogień
Zwłaszcza te w Bieszczadach
Nas też czasami nosi
Po ich anielskich śladach
One nam przyzwalają
I skrzydłem wskazują drogę
I wtedy w nas się zapala
Wieczny bieszczadzki ogień
Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: zsksiagizycko
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
joe-canada #1986925 | 206.186.*.* 5 maj 2016 02:33
Super, gratulacje dla odwaznych, przypomnialy mi sie czasy gdzie jezdzilismy kilka razy na obozy wedrowne w bieszczady wtedy bralismy grupe uczniow z Mirkiem Rusznickim no I ja , to byly obozy, nizapomniane widoki I wrazenia. Podziekowania dla Pana Rynkiewicza , jako dyrektor wyrazal zgode. Pozdrawiam wszystkich co pamietaja. Jozef Turowski
odpowiedz na ten komentarz