Rano w niedzielę zastaję bałagan nie do opisania

2016-05-07 12:00:00(ost. akt: 2016-05-06 14:38:00)
 — Wrzucają do ogródka butelki, śmieci, nie sposób opisać tego co zastaję, gdy przychodzę rano do pracy. Postawiłam parasol, może dwa dni postał i ukradli, o śmietnikach nie wspomnę - mówi właścicielka baru

— Wrzucają do ogródka butelki, śmieci, nie sposób opisać tego co zastaję, gdy przychodzę rano do pracy. Postawiłam parasol, może dwa dni postał i ukradli, o śmietnikach nie wspomnę - mówi właścicielka baru

Autor zdjęcia: Z.O.

Wiele osób zagląda do baru znajdującego się przy przejściu kolejowym w Giżycku. Zaglądają w dzień, by skorzystać z oferty baru. Są jednak tacy, którzy przychodzą również w nocy... Nie wybierają dań i napoi z menu, a rzucają do ogródka butelki, niszczą wyposażenie ogródka, tablicę informacyjną, kradną kosze na śmieci... W ubiegłym roku dwa razy włamali się do środka.
— Podczas weekendów jest tu tragedia, pijani ludzie wracający z dyskoteki niszczą wszystko, co spotkają na swojej drodze — mówi Jadwiga Zalewska, właścicielka Baru Herbowego. — Wrzucają do ogródka butelki, śmieci, nie sposób opisać tego co zastaję, gdy przychodzę rano do pracy. Postawiłam parasol, może dwa dni postał i ukradli, o śmietnikach nie wspomnę.

Pani Jadwiga prowadzi ten lokal od 24 lat, wspomniany problem ma od kilku lat, od kiedy na plaży otworzono dyskotekę. Rozmawiała na ten temat z jej właścicielką, ale co zrobić - każdy chce w sezonie zarobić. Po wyjściu z tańców, każdy idzie w swoją stronę i robi co chce. Niestety, często z dużą krzywdą dla innych. Śmiecą, załatwiają się pod płotem, albo i na terenie baru, rzucają szklanki, wszystko to regularnie, co tydzień.

— W niedzielę wstaję w strachu, bo nie wiem, co zastanę na miejscu. Idę i od nowa... sprzątanie, czyszczenie — mówi pani Jadwiga. — To jeszcze nic, bo regularnie mam niszczoną tablicę przy parkingu. Musiałam ją zabetonować, bo była wyrywana. Teraz ją malują, gną, co raz muszę zamawiać nową. Pod budynkiem od strony ulicy zawsze jest pełno śmieci, pozostawiane butelki po alkoholu, na całym odcinku od jednego do drugiego przejścia kolejowego, od strony torów, nie ma ani jednego kosza na śmieci. To gdzie mają to wszystko zostawiać? Nie wspominając już o osobach, które nie sprzątają po swoich psach. Co mam zrobić? Biorę łopatkę i idę zbierać to wszystko.

Giżycczanka nie może znaleźć dobrego wyjścia z tej sytuacji. Zgłaszała problem straży miejskiej, prosząc o nadzór w czasie wzmożonego, nocnego ruchu w okolicy, czyli około godziny 4 nad ranem.
Komendant straży obiecuje, że w miarę możliwości, patrole będą tam zaglądać.
— Nie byłoby problemu, gdybyśmy mieli parole nocne, ale nie mamy takich. Prawdopodobnie w sezonie letnim zostaną uruchomione — mówi Maciej Ambroziak, komendant Straży Miejskiej w Giżycku. — Jeśli cały stan jednostki nie będzie zadysponowany do zabezpieczania jakiejś miejskiej, masowej imprezy, będziemy wychodzić naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców. Jeśli będziemy dysponować odpowiednimi siłami, wszyscy strażnicy nie będą po całodziennej pracy, nie widzę problemu, by patrolować ulice nocami z piątku na soboty i z sobót na niedzielę.

ZO

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5