Szanta o nowej żeglarskiej tradycji. Oby się nie sprawdziła!

2024-05-07 14:20:00(ost. akt: 2024-05-07 14:34:46)

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Na redakcyjną skrzynkę otrzymaliśmy mail od jednego z żeglarzy, który poprzez napisaną przez siebie szantę przypomina, jak denerwujące mogą być zachowania niektórych osób korzystających z uroków Mazur.
Na rozpoczęcie sezonu żeglarskiego 2024 w tawernie w Szymonce napisałem szantę. Moi przyjaciele po jej wysłuchaniu stwierdzili, że poruszone w niej problemy są wprawdzie ogólnie znane, ale tym bardziej należy o nich mówić i je piętnować i koniecznie muszę wysłać szantę do "Gazety Giżyckiej" - tłumaczy autor szanty Jarosław Wardziak. - Myślę, że delikatnie mówiąc te ,,anomalie” żeglarskie należy przypomnieć może w nieco innej formie, zwłaszcza teraz, gdy brać żeglarska i nie tylko ona, szykuje się do pływania.

Publikujemy szantę pana Jarosława, licząc jednak na to, że ta "nowa tradycja" nie stanie się obowiązująca na jeziorach, że coraz więcej osób będzie zwracać uwagę tym, którzy nie liczą się z innymi wypoczywającymi na wodzie.


*** Szanta o nowej żeglarskiej tradycji

Posłuchajcie i starzy i młodzi
o tradycji, co właśnie się rodzi,
o tych chłopcach, którym się marzy,
by przystąpić do kasty żeglarzy.

Na Mazurach to ja lubię bywać,
wsiąść na łódkę i sobie popływać,
a więc myślę, że nic się nie stanie,
gdy opiszę to swoje pływanie.

Gdy są szanty w Szymonce w tawernie,
to ja pierwszy melduję się wiernie,
by pomiędzy ,,Specjala” kuflami,
pobrylować koszulką z paskami.

O żeglarstwie to nie mam ja wiedzy,
lecz gdy mówią coś o tym koledzy,
dyskutuję ja z nimi szalenie,
bo na innych to robi wrażenie.
.
Raz poszedłem na kurs na żeglarza,
by się uczyć, co mi się nie zdarza.
Lecz zabawa ta długo nie trwała,
bo mnie locja zupełnie złamała.
.
A mój tata obiecał mi wsparcie.
On mi daje na picie i żarcie.
Jeszcze trochę uskubię od żony
i se kupię jacht wypasiony.

Albo w czarter ja wezmę hausboata,
bo z żaglami za ciężka robota,
a w hausboacie się silnik odpala,
gaz do dechy i się za....

Bo żeglować ja lubię szalenie,
choć dla innych to jest zagrożenie.
Więc szczególnie niechaj uważają,
te głuptasy, co patenty mają.

Ja się nie znam, ja płacę, więc mogę,
tuż przed dziobem innym przeciąć drogę.
Na kanale to ja zrobię fale,
że te mniejsze jednostki wywalę.

Bardzo lubię, przyznaję to szczerze,
poszarżować na wodnym skuterze.
Lubię spotkać na którymś ze szlaków,
na kajakach gromadkę dzieciaków.

Tuż przed nimi wywijam zygzaki,
aż jezioro wylewa się w krzaki.
Z dumy dusza we mnie aż śpiewa,
gdy im woda w kajaki się wlewa.

A wieczorem zmęczony się czuję,
w rezerwacie więc gdzieś zacumuję.
Zgniotę trzcinę i szmat tataraków
i stratuję pięć gniazd dzikich ptaków.

I ognisko rozpalam z wieczora
i drę mordę na całe jeziora.
W nocy wstaję z pełnymi kichami
i wypróżniam się między krzakami.

Ludzie mówią, że ja robię szkody,
gdy fekalia wypuszczam do wody.
I co z tego? Ja na tym nie tracę,
ja Pan jestem - ja mogę, ja płacę.
.
Ja się chlubie, że gdzieś mam przepisy,
i tradycja żeglarska mi wisi.
To jest nowa tradycja jak żywa,
ma się forsę i chęć – to się pływa!
Jarosław Wardziak

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5